Zupełnie przypadkiem odkryłam perełkę filmową dla dzieci. Film „Matylda” z 1996 roku, który na tle dzisiejszych produkcji, zabawnych, ale nieco już powtarzalnych, wyróżnia się oryginalnością, i zaskakuje klimatem. Jest to współczesna historia opowiedziana jako baśń, którą spokojnie mogliby wymyślić bracia Grimm. Główną bohaterką jest Matylda, urocza i rezolutna ok. 7 letnia dziewczynka. Matylda przebywa w świecie okropnych, obrzydliwych i przerażających dorosłych.
W tych warunkach, jak w typowej baśni, dziecko musi radzić sobie samo.
Ojciec zainteresowany jest tylko i wyłącznie robieniem nieuczciwych interesów, matka tylko oglądaniem telewizji i dbaniem o urodę. Oboje preferują starszego niezbyt rozgarniętego syna, a wybitnie uzdolnioną małą Matyldę upokarzają, dają jej kary za nic, w najlepszym wypadku w ogóle nie zwracają na nią uwagi.
Gdy Matylda zaczyna chodzić do szkoły, okazuje się, że nie będzie to azyl i schronienie przed tym, co się dzieje w domu.
W szkole rządzi demoniczna dyrektorka nienawidząca dzieci, a w szczególności tych rezolutnych. Typowa wiedźma i najczarniejszy z możliwych charakterów. Na szczęście nauczycielka w klasie Matyldy, jedyna jasna postać w tym filmie, zaprzyjaźnia się z dziewczynką i dodaje jej wiary we własne siły i własny potencjał. Jak dobra wróżka. Te wszystkie trudne sytuacje, których doświadcza Matylda sprawiają, że odnajduje w sobie siłę, którą oprócz wyjątkowej inteligencji są…zdolności telekinetyczne. Z ich pomocą pokona rozprzestrzeniające się zło.
Moja znajoma, starsza dama, Pani Daisy, której pasją jest czytanie o znaczeniach imion, kiedy opowiedziałam jej o filmie (naprawdę jestem pod jego wrażeniem) stwierdziła: „to oczywiste. Imię Matylda oznacza tę, która ma odwagę w walce”.
Powiem tylko tyle: film jest świetny, o czym może świadczyć fakt, że mój 8 letni syn wychowany na „Pingwinach z Madagaskaru” oglądał go z autentycznym przejęciem. Nie mówiąc o tym, że ja też 🙂
Zaskakujące było dla mnie to, że sceny przemocy wobec dzieci, mimo że bardzo przerysowane i w pewnym sensie umowne, były poruszające. Myślę, że to jest właśnie siła tego filmu, że pomimo karykaturalnego przerysowania postaci i pomimo komediowych elementów (to przecież film dla dzieci) daje się wyraźnie i bez wątpliwości odczuć, czym jest zło. Jest nim upokarzanie, nieuczciwość, tyrania, przemoc fizyczna i psychiczna.
Zło w tej baśniowej opowieści nie jest relatywizowane i tak jak w klasycznej baśni, jest po prostu złem, które na końcu zostaje ukarane. Bez ironii, przymrużenia oka, czy zaskakującej przemiany złego wilka w potulnego baranka.
W tym właśnie zawsze tkwiła siła wychowawcza baśni. W porównaniu do dzisiejszych produkcji, bardzo zabawnych, ale też często przesłodzonych do bólu, ten film mimo że sprzed 19 lat, naprawdę dobrze się ogląda. Więc jeśli natkniecie się na niego przypadkiem, obejrzyjcie go z dziećmi koniecznie!
„Matylda”, 1996, reż. Danny DeVito (oraz w roli ojca Matyldy).